niedziela, 4 listopada 2012

Postanowienia listopadowe '12

Do postanowień noworocznych nigdy nie miałam serca. Zawsze postanawiałam to i tamto, ale w ciągu całego roku nie znalazłam ani jednego dnia na refleksję i rachunek sumienia, na skonfrontowanie tego co założyłam zrobić z tym co faktycznie zrobiłam. I tak mijał każdy rok dumnie rozpoczęty od "nowych" postanowień. Tak naprawdę z roku na rok postanowienia niewiele się od siebie różniły: schudnę, zapiszę się na jakiś kurs/dodatkowe zajęcia, podszkolę któryś z języków obcych, to ulepszę, tamto naprawię. 


Ostatnio natrafiłam na pomysł postanowień miesięcznych. Spodobał mi się on na tyle, aby dać mu szansę. Stąd postanowienia listopadowe. Postanowiłam kilka rzeczy, z których mam zamiar rozliczyć się przed wami 4 grudnia, jeżeli spełnię je w 95% to nagrodzę się MACowym zestawem świątecznym, jeszcze nie wiem którym. 


pobrane z pinterest.com


Starałam się aby moje postanowienia były konkretne, łatwe do zweryfikowania i przede wszystkim takie na jakie mam całkowity wpływ. Dlatego też od razu odpadło postanowienie "schudnę tyle i tyle", bo choćbym nauczyła się szpagatu na rzęsach i zredukowała posiłki do absolutnego minimum to nie mam pewności, że schudnę ustaloną ilość. Ale bez owijania w bawełnę.

Oto i ona - lista moich postanowień:

Fit

1. Skończyć 30 Day Shred - obecnie jestem na 3 dniu drugiego poziomu, ale miałam kilka przerw, bo przeplatałam ten trening ze skalpelem, czasami zrobiłam obydwa, ale czasami po prostu nie dałam rady.

2. Wykonywać Skalpel Ewy Chodakowskiej min. 3 razy w tygodniu - bardzo lubię ćwiczyć z Ewą. Jest zupełnie inna niż Jillian, ale moim zdaniem te dwie Panie się fajnie uzupełniają jeżeli chodzi o treningi dla osób początkujących. 

3. Iść pobiegać min. 1 raz - dlaczego tylko raz? Z jednego prostego powodu -> 1>0, czyli lepiej jest pobiegać raz niż nie biegać wcale. Kiedyś próbowałam, ale zerowość mojej kondycji pokrzyżowała mi plany i tak oto nastały marazm i stagnacja w tej kwestii i długo ten stan nie ulegał zmianie.

Dieta

1. Ograniczyć spożycie węglowodanów do 150 g dziennie - najtrudniejszy punkt, ale także taki wobec którego mam najwięcej zastrzeżeń, bo nie wiem czy to dobra wartość tzn. wyczytałam gdzieś, że nie powinno się schodzić poniżej stu, gdzieś indziej wyliczyłam sobie, że ja potrzebuję ich około 200 g przy spożyciu 1500 kcal, bo to jest 55% i w sumie nie wiem, czekam na wszelkie sugestie w tej kwestii, najwyżej wy-edytuję i obostrzę lub zwiększę zawartość tego składnika.

2. Spożywać warzywa i owoce w proporcji 50:50 - chodzi mi głównie o to aby nie ograniczać się do samych owoców w diecie, bo wiadomo fruktoza też cukier i żeby zmaksymalizować udział warzyw, bo mimo, że lubię i zawsze jadłam ich sporo to jednak odstawienie słodyczy sprawiło, że na owoce miewam ochotę znacznie częściej niż na warzywa.

3. Kontynuować niejedzenie słodyczy - chodzi mi tu o wszelkie produkty o wysokiej zawartości cukru i tłuszczu. Nie ważne czy kupne czy domowe, chcę je wyeliminować całkowicie. Pewnie wiele z was popukało się teraz w głowę i pomyślało: nie możesz ich całkowicie wyeliminować, bo nie wytrzymasz. Otóż ze mną jest tak, że nie jestem w stanie zjeść kilku kostek czekolady, nie jestem w stanie zjeść kilku Maltersów, nie jestem w stanie ograniczyć się do jednego ciastka. Jak już zacznę to przepadłam. Pochłaniam słodycze na opakowania nie na sztuki. "Mam na imię P. i jestem słodyczoholikiem. Od 24 dni jestem czysta." ;) 

Uroda

1. Podciąć wreszcie włosy - komentarz chyba zbędny.

2. Używać dermarollera raz w tygodniu - fajna sprawa, zwłaszcza na cellulit.

3. Maseczka 2 razy w tygodniu - również bez komentarza.

Psyche&art

1. Skończyć czytać "Kancelarię".

2. Wykonać własnoręcznie stroik jesienny na ławę.

3. Ugotować potrawę jakiej jeszcze nigdy nie jadłam - tu trochę komentarza się przyda. Potrawa ma być wymyślna i skomplikowana, a jednocześnie bardzo odżywcza i umiarkowana kalorycznie. Dobrze, aby wymagała długich przygotowań, cierpliwości i kulinarnej wirtuozji. Po zakończonej pracy ma mnie rozpierać duma i bić ode mnie blask wzniesienia się na wyżyny ;)

Wyszło po trzy, chociaż nie planowałam. Zabieram się dziś do realizacji. Do tych co wymagają codziennej uwagi przygotuję sobie jakąś tabelkę. Albo do kalendarza zacznę wpisywać i później wrzucę go tutaj? Coś na pewno wymyślę, bo kreatywności to mi ostatnimi czasy nie brakuje. Na dziś się żegnam.

Buziaki

xxx

LPM

2 komentarze:

  1. cóż mogę rzec? powodzenia :] miesięczne spowiedzi są lepsze zapewne od całorocznego milczenia ;) ZESTAW MAC!!! i nich ten temat przyświeca Ci, zaprawdę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam z siebie wszystko, a co z tego wyjdzie zobaczymy za miesiąc. MAC mnie urzekł, ale pewnie bym nie kupiła, bo nie potrzebuję, chociaż chciałabym bardzo. Idę w stronę światła ;)

      Usuń